poniedziałek, 31 października 2011

Ułomności me ujawniaj...


Wczorajszego poranka studiowałem list św. Jakuba. To przede wszystkim list do mnie.
Pan poprzez Jakuba trafia w moje słabości, odkrywa ułomności.
Odpowiada na modlitwy, ujawniając kolejne mankamenty.

Język… jakże malutkie to urządzenie, a jakie bywa przewrotne i pyszne.
Bóg wskazuje mi na konieczność ujarzmiania mej mowy.
To warunek konieczny bym mógł dalej z powodzeniem przechodzić proces przemiany.
Bym był odpowiednią gliną w jego dłoniach…

„Tak samo i język jest małym członkiem, lecz pyszni się z wielkich rzeczy.
Jakże wielki las zapala mały ogień! I język jest ogniem;
Język jest wśród naszych członków swoistym światem nieprawości;
Kala on całe ciało i rozpala bieg życia, sam będąc rozpalony przez piekło.”

„Natomiast nikt z ludzi nie może ujarzmić języka,
Tego krnąbrnego zła, pełnego śmiercionośnego jadu”

„Czy źródło wydaje z tego samego otworu wodę słodką i gorzką?”
Jak. 3, 1-12


Mój język, wcześniej nieokiełznany i krzywdzący, jest wciąż przez Pana naprawiany.
Dotąd w rozmowach, dość często, do głosu dojść innym nie pozwalał.
Był przy tym samolubny, niechętny do zrozumienia, przejawiający pychę i butę.
Bardzo łatwo, by zabłyszczeć w towarzystwie, przychodziło mu się przechwalać i prawdę ubarwiać…
 
„Czy jest między wami ktoś mądry i rozumny?
Niech to pokaże przez dobre postępowanie uczynkami swymi,
Nacechowanymi łagodnością i mądrością.
Jeśli jednak gorzką zazdrość i kłótliwość macie w sercach swoich,
To przynajmniej nie przechwalajcie się i nie kłamcie wbrew prawdzie.”
Jak. 3, 13-14

Panie, tej łagodności i mądrości wciąż i wciąż mi udzielaj.
Cierpliwość i łagodna mowa, to walory jakimi od niedawna władam. Dzięki Tobie!
Widzisz jednak, że są chwile gdy próbuję się wymądrzać… Zmieniaj to we mnie.
Chcę by moja mowa była Twą mądrością zaprawiona!
Kształtuj mnie na obraz swój, proszę…

A jak to jest z Twoją mową? Proces jej przemiany masz już za sobą?
Szczerze Ci zazdroszczę, jeśli Ciebie to nie dotyczy…

„Bo kto chce być zadowolony z życia i oglądać dni dobre,
Ten niech powstrzyma język swój od złego, a wargi swoje od mowy zdradliwej”
I Piot. 3,10

piątek, 28 października 2011

Gotowi na przyszłość!


Zewsząd dokoła docierają do nas znaki o tym jak bliski jest nasz koniec na tej ziemi.
Kryzys ekonomiczno-gospodarczy, niepokój na świecie, żywioły dające znać o sobie.
To już nie są wydarzenia, które być może dziać się będą gdzieś tam daleko przed nami w przyszłości, ale nabierające tempa aktualne fakty.
Ostatni dzwonek na to, byśmy w końcu otrząsnęli się z letargu.
Na nic nam pogoń za karierą, osiąganie coraz to wyżej postawionych wyzwań, gromadzenie dóbr materialnych.
Ileż będziemy testowali Bożą cierpliwość? Dziś do nas należy, jutro może być za późno.

Wyjątkowo długo Bóg musiał czekać w kolejce na mnie. I wyjątkowo długo był cierpliwy.
Wciąż miałem inne sprawy, inne potrzeby i zamiary.
Boga odłożyłem na półkę niedostępną, mocno zakurzoną.

Nie mieści mi się w głowie, jak wielką Bóg ma do mnie miłość.
Wciąż niepojętym jest dla mnie, że znosił moją próżność i lekkomyślność przez tyle lat.

Uświadomiłem sobie, jak bardzo zależeć mu musi na każdym z nas z osobna.
Dla niego nie ogół a jednostka jest najważniejsza.
Cudowną jest świadomość, że jest ktoś komu bezgranicznie na Tobie zależy.
Bez względu na to kimkolwiek i gdziekolwiek jesteś.

Ale to do nas należy kolejny ruch. Czas, by zmienić duchową dietę.
Czas by mleko w pokarm stały zamienić.

„Każdy bowiem, który się karmi mlekiem, nie pojmuje jeszcze nauki o sprawiedliwości, bo jest niemowlęciem;
Pokarm zaś stały jest dla dorosłych, którzy przez długie używanie mają władze poznawcze wyćwiczone do rozróżniania dobrego i złego.”
Hebr. 5, 13-14

Przepis na dietę jest bardzo prosty. A jaka przy tym ta dieta jest idealna w skutkach. Słowo Boże i modlitwa.

Doświadczam tego na własnej skórze.
Studiowanie Biblii i codzienne rozmowy z Bogiem to najlepszy sposób na wzrastanie.
Proste ale czasami trudne w zrealizowaniu.
Bo tak ciężko pozbyć się nam przyzwyczajeń i przyjemności, które na co dzień są dla nas standardem.
Warto zrobić bilans używek, którym poświęcamy swój codzienny czas.
Po to, by skonfrontować go z czasem poświęcanym na społeczność z Bogiem.
Czyż nie jest tak, że w pośpiechu przed wyjściem do pracy sklecimy kilka słów w modlitwie, wieczorem już zmęczeni przeczytamy kilka wersów by uspokoić sumienie?
A może w tym samym czasie, w ciągu dnia, już nie możemy się doczekać wyjścia ze znajomymi do kina, ulubionego serialu, wyjazdu na koncert czy zajęć w fitness klubie?

Zastanówmy się czy jest coś co powinniśmy z naszej diety wyrzucić by Jezus w bilansie dnia codziennego zaczął w końcu triumfować.

„Abyście umieli odróżniać to, co słuszne, od tego, co niesłuszne,
abyście byli czyści i bez nagany na dzień Chrystusowy”
Fil. 1, 10





poniedziałek, 24 października 2011

Buduję swoją Arkę...


Z tęsknotą wyczekuję kolejnego dnia, kiedy będę mógł przebywać w społeczności dzieci Bożych.
Kiedyś niedzielne poranki wydawały się być koniecznością.
Bywałem na nabożeństwach jedynie z kurtuazji.
Tak już trzeba, cóż inni powiedzą gdy mnie nie zobaczą…
Teraz jest inaczej! Bóg całkowicie mnie przemienia.
Tęsknię za każdą chwilą, w której mam możliwość oddawać mu chwałę w gronie jego ludu.

„Przez Pana to się stało
I to jest cudne w oczach naszych.
Oto dzień który uczynił Pan,
Weselmy się i radujmy się w nim.
O Panie, racz zbawić,
O Panie, racz poszczęścić!
Błogosławiony, który przychodzi w imię Pana!
Błogosławimy wam z domu Pańskiego.
Ps. 118, 24-26


Każda kolejna społeczność obfituje w słowo jakie do mnie Pan posyła. Nie jest inaczej i dziś.

Słuchając opowieści o Locie, w wielu kwestiach, konfrontuję swoje życie z jego dziejami. Podobnie jak on, obierając nową drogę w swoim życiu, zakładając rodzinę i mając możliwość wyboru – wybrałem te miejsca, które moim oczom wydawały się bogate i urodzajne. Nie oddałem się Bożej woli i opiece a swoim wyobrażeniom. I tak jak Lot zbliżałem się ze swymi namiotami w kierunku Sodomy. Niepostrzeżenie byłem coraz bliżej raju na ziemi. Raju, który wybudowałem na swoich wyobrażeniach. A Bóg pokazywał mi, że miejsce i grunt po którym stąpam jest grząski. Upominał mnie nie raz i nie dwa. A ja Boga wystawiałem, podobnie jak i Lot, na próbę. Jeszcze nie teraz, kolejnym razem, może jutro, innym razem.
Być może to był ostatni moment w którym Pan się o mnie upomniał. 

Dziękuję Ci Panie, że wyprowadziłeś mnie z Sodomy,
Dziękuję Ci, że darowałeś mi kolejną szansę i możliwość.
Odtąd obiecuję, że będę wyczulony na Twój głos, słuchając tego co masz mi do przekazania.
Krocząc za Tobą nieustannie.
Chcę, być podobnie jak Noe, w pełni Tobie oddany.
Chcę się takim stawać , z każdym kolejnym dniem.
W końcu chcę budować arkę. W życiu osobistym, rodzinnym, w społeczności Twoich dzieci.
Dzisiejsze czasy utożsamiają mnie z tymi z za czasów Noego.

„Ale ziemia była skażona w oczach Boga i pełna nieprawości.
I spojrzał Bóg na ziemię, a oto była skażona,
Gdyż wszelkie ciało skaziło drogę swoją na ziemi.
Rzekł tedy Bóg do Noego: Położę kres wszelkiemu ciału,
Bo przez nie ziemia pełna jest nieprawości;
Zniszczę je wraz z ziemią.
Zbuduj sobie arkę z drzewa żywicznego.
Zrób komory w arce, i powlecz ją wewnątrz i zewnątrz smołą.”

I Mój. 6, 11-14

Każdego dnia staram się budować swoją osobistą arkę.
Studiując Boże Słowo, spędzając czas na modlitwie.
Zauważam tego efekty, widzę jak Bóg mnie przemienia. Jak zmienia we mnie kolejne cząstki…

Cudowne jest to, że i zarysy mojej rodzinnej arki zaczynają się pojawiać.
Wierzę, że Bóg ma już nawet konkretny projekt tej arki.
Dziś to, co wydawało się nie być możliwym jeszcze tydzień temu, ma miejsce!
Od wczoraj mogę mieszkać z rodziną, mam pełny kontakt z moimi dziećmi.
Bóg całkowicie uleczył kontakty z moim synem. Cudownie być ojcem!
Bóg również naprawia moje kontakty z żoną, nie tylko ja to zauważam.
Dziś głośno o tym powiedział syn :) Dzięki Ci Boże!

Tęsknota za społecznością z dziećmi Bożymi to znak, że i ta trzecia arka jest w stanie budowy.

Panie, daj sił i mocy bym w Twoim imieniu stale trwał przy ich budowie.
Bym nawet na chwilę nie ociągał się w tworzeniu.
Oddaję się całkowicie Tobie, chcąc być podobnie jak Noe, nieskazitelnym wśród swojego pokolenia.

Nadszedł taki moment by każdy z nas zaczął budować swoją arkę.
By móc szczelnie się ochronić i przygotować na czas gdy Pan wróci po nas na ziemię!
Nie zwlekaj już dłużej, nie mów sobie że bywanie w kościele jest wystarczające.
Obecność w ławce nic Ci nie pomoże, żadne koneksje i znajomości nie załatwią sprawy.
Musisz oddać swoje życie Jezusowi, musisz wszystko w swoim życiu uznać za śmieci, oddając się pod pełne kierownictwo Boże.

„Ogrodem zamkniętym jest moja siostra, oblubienica,
Ogrodem zamkniętym, źródłem zapieczętowanym.

Powstań wietrze z północy, i zerwij się wietrze z południa,
Przewiej mój ogród, niech się rozpłynie jego woń balsamiczna;
Niech przyjdzie mój miły do swojego ogrodu
I niech spożywa wyborne jego owoce.”
PnP. 4, 12.16

Przyjdź Panie ze swym wiatrem do mego wnętrza. Przewiej mnie usuwając co złe, a mocą tego wiatru spraw by woń, jaką ogród winien wydawać, innych przyciągała i motywowała. Spraw by mi najbliżsi w końcu powiedzieli: „jedynie w Panu jest moja nadzieja!”.


czwartek, 20 października 2011

Czy jestem już gotowy?


„A zaraz po udręce owych dni słońce się zaćmi
I księżyc nie zajaśnieje swoim blaskiem,
I gwiazdy spadać będą z nieba,
I moce niebieskie będą poruszone.

I wtedy ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego,
I wtedy biadać będą wszystkie plemiona ziemi,
I ujrzą Syna Człowieczego,
Przychodzącego na obłokach nieba z wielką mocą i chwałą,

I pośle aniołów swoich z wielką trąbą,
I zgromadzą wybranych jego
Z czterech stron świata
Z jednego krańca nieba aż po drugi.”
Mat. 24, 29-31

Od dziecka miałem kontakt z Ewangelią, od małego poznawałem Boże Słowo.
Powyższy fragment wcześniej napawał mnie strachem, obawą.
Celowo omijałem te i podobne miejsca.
Księgi Objawienia nawet nie otwierałem. Bojąc się przyszłości…
Zawsze czułem dziwny niepokój, teraz wiem że był to efekt mojej niepewności co do wieczności.

Później nastąpił okres gdy zacząłem, zwłaszcza fragmenty mówiące o naszej wspaniałej przyszłości, traktować jak baśnie.
Jakby opowiastki których ja nie doczekam, które może gdzieś tam kiedyś się wydarzą. Ale niekoniecznie za moich czasów.
W końcu w szaleńczym pędzie, korzystając z przyjemności ogólnodostępnych uciech, odseparowałem się nawet od myśli iż coś takiego może mieć miejsce…

I wiecie co się wydarzyło?
Dzięki Bożemu działaniu wszedłem w najwspanialszy etap jaki można na tej ziemi zaliczyć, etap który wierzę będzie trwać dopóki Pan nas nie pochwyci. Żyję odkrywanymi na kartach Biblii przepowiedniami. Myśl o Pańskim przyjściu wywołuje we mnie uczucie radości. Chciałoby się zawołać: „przyjdź Panie Jezu”!
Ale z drugiej strony zaraz jakiś smutek się pojawia… Tak wielu jeszcze wokół nas tych, którzy łaski zbawienia nie dostąpili, wielu uśpionych podobnie jak i ja byłem.
Bliskich memu sercu, którzy z przymrużeniem oka mnie traktując, nazywają fanatykiem religijnym..

Boże, daj mi jeszcze czas na ziemi, bym mógł dożyć przebudzenia. Bym wytrwał w tym co Ci zadeklarowałem, by pewność zbawienia i przyszłości mnie nie opuszczała. W końcu by wielu ze śpiących wyrwało się z letargu…

"Zaprawdę powiadam wam. Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie."
Mat. 24, 34

"Zaiste, zbawienie jest bliskie dla tych, którzy się go boją."
Ps. 85, 10

"Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie."
Mat. 24, 42


wtorek, 18 października 2011

Za rękę mnie wiedzie


Chcę się podzielić z Wami epizodem z dzisiejszego popołudnia.

Wyszedłem jak co dzień z psem na spacer, dziś wyjątkowo mój syn wyraził chęć wspólnego wyjścia.
Od czasu gdy porzuciłem rodzinę, zauważyłem powiększający się dystans w relacjach z młodzieńcem.
Teraz to zauważam, wcześniej wydawało mi się że 10-letni już kawaler jest jeszcze dzieciakiem niewiele kojarzącym.

Kornel, poczuł się odstawiony na boczny tor. W czasie, gdy tak bardzo potrzebuje ojcowskiej miłości. Zawiodłem go, co mocno się na nim odbiło. Z natury jest chłopcem, który nie lubi się uzewnętrzniać, ale sytuacja naszej rodziny spowodowała, że praktycznie całkowicie zamknął się w sobie.

W momencie gdy to dojrzałem, zacząłem czynić wszelkie starania by okazać mu prawdziwą ojcowską miłość. Może inaczej – to nie moje starania, Bóg po prostu taką miłość na nowo we mnie wzbudził.
Wcześniej podczas spotkań nie potrafiliśmy odnaleźć wspólnego języka, nierzadko milczeliśmy nie wiedząc co powiedzieć. Ale od kilkunastu dni Bóg to sukcesywnie zmienia.
Kornel zaczął wykazywać coraz większą potrzebę wspólnych kontaktów, rozmów, zabaw, nieodpartą chęć wspólnego spędzania czasu.
Uświadamiam sobie również przez to jak wielki jesteś Boże w swym działaniu!

I dziś, wspólnie spacerując, mój ukochany synek ni stąd ni zowąd chwycił mnie za rękę gdy tak spacerowaliśmy i rozmawialiśmy. Być może dla Was to prozaiczna sytuacja, ale Kornel jest w okresie gdy wszelkie przejawy miłości typu „buziak, przytulas” są mało dla niego męskie :)
Chwycił mnie za rękę! Bez mojej inwencji. To jest niepojęte jak Bóg działa! Czuję tę miłość, którą mnie obdarza, wokół siebie. Czuję jak Boża miłość się rozlewa… Chwycił i tak już wracaliśmy!

Wieczorem, analizując to wydarzenie łzy zaczęły mi napływać do oczu gdy skonfrontowałem to z naszym Niebiańskim Ojcem.
Ileż to on miał cierpliwości, nigdy nas nie zawiódł. To raczej my bywamy wobec niego krnąbrni, chcąc na siłę udawać męskich i samowystarczalnych.
I to ja, dość niedawno odkrywając Bożą miłość, gdy on tak przy mnie spacerował – nagle chwyciłem go za dłoń.
On wciąż przy nas idzie, gotowy by ująć za rękę, gdy tylko mu ją podamy…

Boże! Odtąd już razem chcę z Tobą wędrować!

Niedowiarkowie, wiedzcie że jestem żywym przykładem na to że Bóg działa.
Widzę jak zmienia mnie samego… Wystarczyło, że się poddałem.

Chcę być odpowiednią gliną w rękach garncarza. Jezu, kształtuj mnie na obraz swój...

niedziela, 16 października 2011

Dla Jezusa!

Dzisiejszy dzień był prawdziwą ucztą dla mojego ducha. Ucztą, która daje sił na kolejny tydzień.
Poranne nabożeństwo obfitowało w ogrom słowa, przez które Bóg do mnie przemawiał.

"Ale wszystko to, co mi było zyskiem,
uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę.

Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości,

jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego,
dla którego poniosłem wszelkie szkody
i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa


I znaleźć się w nim, nie mając własnej sprawiedliwości, opartej na zakonie,
lecz tę, która się wywodzi z wiary w Chrystusa,

sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary,

Żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania jego,
i uczestniczyć w cierpieniach jego,

stając się podobnym do niego w jego śmierci,

Aby tym sposobem dostąpić zmartwychwstania.
"
Fil. 3, 7-11

Tak prosto powiedzieć za Pawłem, trudniej w życiu zastosować.
Tak wiele jeszcze we mnie cząstek, które winienem śmieciami nazwać wobec Ciebie Panie.



Wszystkie me ambicje, plany me powierzam Ci mój Panie!


"W wielkim zaś domu są nie tylko naczynia złote i srebrne,
ale też drewniane i gliniane;
jedne służą do celów zaszczytnych, a drugie pospolitych.

Jeśli tedy kto siebie czystym zachowa od tych rzeczy pospolitych,
będzie naczyniem do celów zaszczytnych, poświęconym i przydatnym dla Pana,
nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego.
"
II Tym. 2, 20-21

Moja mowa, często jeszcze tak pospolita, potrzebuje zmian...
Czyń mnie Panie naczyniem wykwintnym, dla Ciebie użytecznym!



Pod koniec dzisiejszego dnia, będąc na wieczorze pieśni i świadectw pomyślałem sobie: "miło spędzę czas, pośpiewam sobie w gronie wierzących, posłucham świadectw i udam się do domu". Nie sądziłem, że Bóg kolejny raz do mnie przemówi.

Ale w jednym momencie moje myśli runęły gdy usłyszałem świadectwo małżeństwa, które właśnie w tym tygodniu obchodzi 45-lecie wspólnej wędrówki za Panem. Brat podsumował jednym zdaniem te przeżyte chwile: "Warto służyć Bogu".
Jakże bardzo zazdroszczę im tego, że mogli tyle razem przeżyć ofiarując całe swoje życie Panu.
Zazdroszczę każdemu małżeństwu, które ma tę możliwość by każdy poranek, każde południe i wieczór wspólnie powierzać Bogu.
Uświadamiam sobie jak wiele straciłem, lekce sobie poważając rodzinę którą Bóg mi ofiarował. Przez swą głupotę straciłem radość jaką inni posiadają.

Otrząśnijcie się Wy, którzy w ferworze codziennych zajęć, zapominacie czasami o tym jak wspaniale jest wspólnie ze współmałżonkiem służyć Bogu.
Otrząśnijcie się, byście mogli uczyć się na błędach innych, nigdy własnych!

Wciąż jednak wierzę, że Bóg odbuduje moją rodzinę.
Że będę mógł wraz z żoną dziękować mu za każdą jemu ofiarowaną chwilę. Marzeniem moim jest móc złożyć świadectwo o tym jak Bóg zaopatruje rodzinę.
Tyle lat puściłem w niepamięć poprzez własną butę i egoizm :(

Proszę Was, miejcie mnie i moją rodzinę w pamięci podczas Waszych modlitw...

sobota, 15 października 2011

W Bożej rodzinie na zawsze!

"Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich,
I będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim,

Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan,
I nieczystego się nie dotykajcie; a ja przyjmę Was

I będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami,
mówi Pan Wszechmogący"

II Kor. 6, 16-18

Bóg pokazuje mi kolejne moje słabości, które mogłyby wpływać na mnie zwodniczo.
I z Bożą mocą każdą z nich zdobywam.
To nie moja siła i nie moje możliwości a Boże działanie sprawia, że serwowane przez ten świat przyjemności stają się dla mnie obrzydliwością!

"Jako nieznani, a jednak znani,
jako umierający a oto żyjemy;
jako karani, a jednak nie zabici,

Jako zasmuceni, ale zawsze weseli,
jako ubodzy, jednak wielu ubogacający,
jako nic nie mający, a jednak wszystko posiadający."
I Kor. 6, 9-10

Panie, dla imienia Twego warto każdą hańbę znieść by w niej chwałę Tobie przynosić.
Daj sił, bym w wędrówce za Tobą mógł się ostać i wiernie stać przy Twym boku...

wtorek, 11 października 2011

Status obywatela z łaski...


"Jeśli zaś niektóre z gałęzi zostały odłamane,
A ty, będąc gałązką z dzikiego drzewa oliwnego,
Zostałeś na ich miejsce wszczepiony
I stałeś się uczestnikiem korzenia i tłuszczu oliwnego

To nie wynoś się nad gałęzie;
A jeśli się chełpisz, to pamiętaj,
Że  nie ty dźwigasz korzeń, lecz korzeń ciebie."
Rzym. 11, 17-18


Kilkanaście dni wstecz, studiując Biblię, zacząłem odczuwać nieodpartą potrzebę odkrywania dziejów Izraela. To coś jakby pasja, coś co jest silniejsze ode mnie.
Nigdy wcześniej rejony Świętej Ziemi mnie nie pociągały.
Więcej – dzieje historyczne nie były moją mocną stroną.

I nagle zaczynam chłonąć każdą, choćby najdrobniejszą informację. Wręcz tym żyję.
Dotąd innych zaintrygowanych narodem żydowskim uważałem za tych, zbyt mocno duchowo rozwiniętych.
Zobaczcie, jak Bóg mnie zmienia – dzieje się coś czego nie planowałem, coś o czym nawet przez chwilę do niedawna nie pomyślałem.
Chęć zgłębiania tej wiedzy z każdym dniem jest coraz mocniejsza. Pochłaniam wiadomości w potężnych dawkach, potrafię do późna w nocy wertować Biblię w odkrywaniu coraz to nowych powiązań z narodem wybranym. Utożsamiam się z tym.
Inne pasje dotąd rozwijane odeszły w zapomnienie. Pasje, które sprawiały mi przyjemność okazują się być mało interesujące – poszły automatycznie w odstawkę.


"I stanie się w dniach ostatecznych,
Że góra ze świątynią Pana
Będzie stać mocno jako najwyższa z gór
I będzie wyniesiona ponad pagórki,
A ludy tłumnie będą do niej zdążać.

I pójdzie wiele narodów, mówiąc:
Pójdźmy w pielgrzymce na górę Pana
I do świątyni Boga Jakuba,
I będzie nas uczył swoich dróg,
Abyśmy mogli chodzić jego ścieżkami,
Gdyż z Syjonu wyjdzie zakon
I słowo Pana z Jeruzalemu!"
Mich. 4, 1-3


Nie do opisania jest to jak potężny jesteś Boże w działaniu!

Odkrywam krok za krokiem historię Izraela i zauważam jak idealnie łączą się jego przeszłe dzieje z teraźniejszością, a co dopiero z przyszłością ukrytą w przepowiedniach zapisanych na kartach Biblii, widzeniach tysiące lat temu przez Boże sługi ujawnionych.

Panie, pozwól by ten dobry czas, czas tłustych lat jeszcze trwał, bym mógł zgromadzić wystarczające zapasy na chude lata…

Dziękuję Ci Boże za możność bycia tą gałązką w korzeń Twą wszczepioną.
Daj mi mocy i wytrwałości by tkwić niewzruszenie wśród innych zaszczepionych pędów, wydając owoce.

czwartek, 6 października 2011

To moje jedyne słowo...

DZIĘKUJĘ za:
  córki mojej uśmiech
    chwilę z synem każdą spędzoną
      rosę poranną
        spokój ducha
          radość, którą szczelnie wypełniasz
            skarbnicę wiedzy w Słowie Twym co dzień odkrywaną
              wolność jakiej dostarczasz....

DZIĘKUJĘ  DZIĘKUJĘ  DZIĘKUJĘ !!!

poniedziałek, 3 października 2011

Pokonaj swojego Goliata

"Kiedy kochasz to, co kochać trudno,
doświadczasz w drobnym stopniu tego, co Bóg czyni dla ciebie."

Ten cytat pochodzi z książki, którą jako jedną z niewielu, nie przeczytałem jednym tchem od deski do deski. To książka którą czytam wyrywkowo, do której wracam w wolnych chwilach, książka bez fabuły a jednak napisana w oparciu o fabułę. Autor opowiada w niej o naszej walce z przeciwnościami dnia codziennego. Przeciwnościami zwanymi Goliatami.

Choć z zasady jestem sceptyczny wobec różnorakich poradników chrześcijańskich, szczerze polecam Wam tę pozycję. Gwarantuję, że dzięki tej książce uda Wam się czasami zmienić spojrzenie na codzienne, wydawałoby się nie do przejścia, problemy. 

Jeśli zaufasz Bogu, choćbyś nie wiem za jakiego się uważał słabeusza, pokonasz każdego spotkanego na swej drodze olbrzyma.

Spróbuj sięgnąć po tę książkę w wolnej chwili...

Piotruś, dziękuję :)

sobota, 1 października 2011

Objąć Cię umysły świata tego nie potrafią!

Wciąż niepojętym dla mojego umysłu jest nieograniczona głębia Twa Panie. I niech w takim niepojęciu mój umysł pozostanie. Byłaby zgubną próba zdefiniowania Twej nieskończoności...

"Bo któż poznał myśl Pana?
Albo któż był doradcą jego?
Albo któż dał mu coś wpierw,
Aby za to otrzymać odpłatę?"
Rzymian 11, 34-36

Lubię te moje codzienne, poranne spacery z psem. Lubię chwile gdy mogę z dala od zajęć i zgiełku, brodząc w porannej rosie, zwracać się w modlitwie do Ciebie mój Stwórco. Gdy mogę zapomnieć się, podziwiając dzieło Twego stworzenia. Gdziekolwiek nie spojrzę widzę Twą nieskończoność..

Uwielbiam Cię Boże!

Dałeś mi się znaleźć choć Cię nie szukałem,
Objawiłeś mi się choć o Ciebie nie pytałem.

Dziś podczas wieczornych rozmów z kuzynem, próbowaliśmy choć na chwilę sobie wyobrazić jak to będzie podczas pochwycenia. Jakiż to chaos powstanie na ziemi, po tym gdy nas do siebie zabierzesz Panie. Chcę się znaleźć w tej rzeszy po którą się wybierzesz. Dajesz mi tę pewność, że trwając przy Tobie tego doświadczę!

Jesteś Boże tak perfekcyjnie i idealnie zorganizowany, każdy Twój początek ma i swój koniec. Mój umysł objąć tego nie potrafi, tego co nam zgotowałeś! 

Zatem zdążam po koronę z determinacją :)

"Czy nie wiesz, czy nie słyszałeś?
Bogiem wiecznym jest Pan,
Stwórcą krańców ziemi.
On się nie męczy i nie ustaje,
niezgłębiona jest jego mądrość."