środa, 28 marca 2012

Pod górkę, ale z wiatrem

Chcę się dziś podzielić z Wami, swymi ostatnimi spostrzeżeniami z księgi Jeremiasza.
Od kilkunastu dni studiuję tę księgę.
I z każdym kolejnym rozdziałem nabieram coraz większego podziwu dla proroka.

Był jednym jedynym, który głosił prawdę.
Zewsząd setki proroków wieszczących to co lud chce słyszeć.
A Jeremiasz szedł pod górkę, głosząc słowo Pana.
Przez całe życie pod prąd.
Wciąż dla innych niewygodny, mimo to przez Pana wspierany.

Dziś w końcu dotarłem do momentu, gdy jego proroctwa zaczęły się spełniać.
Nebukadnesar, tak jak prorokował Jeremiasz, zdobył Jeruzalem.
Jeremiasz, dotąd wraz z pozostałymi jeńcami spętany, zostaje wypuszczony na wolność.

"Słowo, które doszło Jeremiasza od Pana,
gdy Nebuzaradan naczelnik straży przybocznej,
wypuścił go na wolność z Ramy,
gdzie go odebrał trzymanego w pętach
wśród wszystkich jeńców z Jeruzalemu i Judy,
prowadzonych do Babilonu.

Gdy naczelnik straży przybocznej odebrał Jeremiasza, rzekł do niego:
Pan, twój Bóg, zapowiadał nieszczęście temu miejscu.
I co Pan zapowiadał, to spełnił i uczynił,
ponieważ grzeszyliście przeciwko Panu
i nie słuchaliście jego głosu, i dlatego was to spotkało.

A oto teraz zdejmuję z twoich rąk pęta;
jeżeli uznasz to za dobre,
by pójść ze mną do Babilonu, chodź,
a ja będę się o ciebie troszczył;

jeżeli jednak wydaje ci się to złe,
by pójść ze mną do Babilonu, możesz tego zaniechać.

Patrz! Cała ziemia stoi przed tobą otworem,
idź tam, dokąd pójść wydaje ci się dobre i słuszne.

Jeżeli jednak chcesz tu przebywać,
zwróć się do Gedaliasza, syna Achikama, syna Szafana,
którego król babiloński ustanowił namiestnikiem miast judzkich,

i pozostań przy nim wśród ludu albo idź,
dokądkolwiek pójść wydaje ci się słuszne.

A naczelnik straży przybocznej dał mu żywność na drogę i upominek i odprawił go.
"

Pomyślałem sobie: Wreszcie!
Pan wynagradza Jeremiasza za wszystkie trudy.
W końcu będzie mógł odsapnąć.
Nebukadnesar docenił Jeremiasza, ten będzie mógł przebywać na jego dworze.

Ale wcale tak się nie stało.
Jeremiasz miał możliwość wyboru.
Sięgnąć po, wydawałoby się, nagrodę za wszystkie trudne lata.
Bądź też, wybrać dalszą wspinaczkę pełną trudów i mąk.

Jego postawa jest dla mnie wielkim świadectwem.
A ja...
Kilka razy coś tam ścierpiałem, coś tam komuś przebaczyłem, garstce osób zaświadczyłem,
a już utwierdzam się w przekonaniu, że wkrótce nadejdą tłuste lata.
Przecież należy mi się.
Stara natura szuka wynagrodzenia.

Ale właśnie postawa Jeremiasza przypomina mi gdzie winny być skierowane moje kroki.

Dziękuję Ci Panie, że przez swoje Słowo
wciąż mnie napominasz i wskazujesz cel mojej wędrówki.
Chcę, choćby pod największą górę się wspinać.
Ale wciąż z Twoim wiatrem!

niedziela, 25 marca 2012

Z każdym dniem coraz bliżej

Pędzi dzień za dniem.
Ledwie się oglądnąłem, a już wiosna w Naszym ogrodzie zawitała:



Z każdym dniem coraz bliżej Pana.

W minionym tygodniu były urodziny mojej Mamy.
To czas, kiedy miałem chwilę zastanowić się nad tym jak wielka jest siła w rodzicach.
A przy tym jakie błogosławieństwo.

To dzięki ich codziennym modlitwom, aż dotąd zanoszonym
Ja i moje rodzeństwo, jesteśmy pod Bożym nadzorem.
Czasami, zapominamy jaką siłę ma wstawiennictwo rodziców.

Często różnice w poglądach wywoływały we mnie wręcz zdenerwowanie i oburzenie.
Myślałem sobie wtedy: "Ehhh... Co oni mogą wiedzieć?"

Ale dziś szczerze doceniam każdą ich łzę,
Każdą troskę i staranie o mnie.
Mając własne dzieci, zaczynam dostrzegać jak wielki spoczywa na rodzicach obowiązek.
A przy tym jaki to trud by dzieciom wskazać tę prawidłową ścieżkę...

Dziękuję Ci Boże za moich rodziców.
Dziękuję, za każde ziarno które zasiali w moim sercu.
Dziękuję, że te ziarna zaczynają w końcu wypuszczać korzonki.
Tyle lat czekały na ugorze, ale dzięki ich modlitwom nie uschły.
Dziękuję :)

Nie zapomnij docenić swych rodziców za ich życia!
Co zrobisz, gdy za późno się ockniesz?

wtorek, 20 marca 2012

Trzy drzewa...

Trzy drzewa rosnące na wzgórzu rozmawiały o swoich marzeniach i nadziejach.

Pierwsze z nich powiedziało:
"Mam nadzieje, że pewnego dnia będę ozdobną skrzynią,
w której trzymane będą klejnoty i każdy będzie mógł zobaczyć moje piękno."

Wtedy drugie drzewo powiedziało:
"Może pewnego dnia stanę się potężnym statkiem.
Uniosę na swym pokładzie króla i królową
i popłyniemy poprzez szerokie wody aż na krańce świata.
I każdy będzie czuł się bezpiecznie,
z powodu solidności kadłuba, który ze mnie będzie zbudowany."

W końcu trzecie drzewo powiedziało:
"Chce rosnąć, aby być najwyższe i najbardziej proste w całym lesie.
Ludzie zobaczą mnie na szczycie wzgórza i będą spoglądać na moje gałęzie,
i myśleć o niebie i o Bogu i o tym, jak blisko Jego jestem".

Po kilku latach modlitwy o to, aby ich marzenia się spełniły,
grupa drwali natknęła się na nie.

Kiedy zbliżyli się do pierwszego drzewa jeden z nich rzekł:
"To tutaj wygląda na silne, wydaje mi się,
że będę mógł sprzedać je stolarzowi" i zaczęli je ścinać.
Drzewo było szczęśliwe, ponieważ wiedziało, ze stolarz zrobi z niego piękną skrzynie.

Przy drugim, drwal powiedział:
"To drzewo również wygląda na mocne, powinienem je sprzedać do stoczni"
i drugie drzewo również było szczęśliwe, bo wiedziało,
że jest to dla niego możliwość stania się potężnym statkiem.

Kiedy drwal podszedł do trzeciego drzewa, drzewo było przerażone,
gdyż wiedziało, ze jeżeli zostanie ścięte, jego marzenia się nie spełnią.
Jeden z drwali postanowił sobie je zabrać.

Wkrótce po przybyciu do stolarza,
z pierwszego drzewa zostały zrobione karmniki i żłoby dla zwierząt.
Zostało więc postawione w stodole i wypełnione sianem.
To wcale nie było to, o co drzewo się modliło.

Drugie drzewo zostało cięte i zrobiono z niego małą łódkę rybacka.
Skończyły się jego sny o staniu się potężnym statkiem
i braniu na swój pokład koronowanych głów.

Trzecie z nich zostało pocięte na wielkie belki i pozostawione w ciemności.
Lata mijały, i drzewa zapomniały już o swoich marzeniach.

Pewnego dnia mężczyzna i kobieta weszli do szopki.
Kobieta urodziła i położyła Dziecię na sianie,
wypełniającym żłobek zrobiony z pierwszego drzewa.
Drzewo mogło odczuć powagę tego wydarzenia i wiedziało,
że nosi największy skarb wszechczasów.

Minęło nieco lat.
Grupa ludzi wybrała się na połów w łódce zrobionej z drugiego drzewa.
Jeden z nich był bardzo zmęczony i ułożył się do snu.
Kiedy wypłynęli na szerokie wody, zerwała się burza i drzewo pomyślało,
że nie będzie wystarczająco silne, aby zapewnić ludziom bezpieczeństwo.
Mężczyźni obudzili śpiącego, a on wstał i powiedział "Pokój!", a wtedy burza ustała.
Wtedy już drzewo wiedziało, że ma na swoim pokładzie Króla królów.

W końcu przyszedł ktoś i zabrał trzecie drzewo.
Było niesione ulicami, tłum zaś kpił z Człowieka, który je niósł.
Kiedy się zatrzymali, Człowiek ten został przybity gwoździami do drzewa i podniesiony,
aby umierać na szczycie wzgórza.
Kiedy nadeszła niedziela, drzewo zrozumiało, że było wystarczająco silne,
aby stać na szczycie wzgórza i być tak blisko Boga jak tylko możliwe,
ponieważ to na nim został ukrzyżowany Jezus.

Kiedy wydaje ci się, że wszystko idzie nie po twojej myśli,
zawsze wiedz, ze Bóg ma dla ciebie pewien plan.
Jeśli Mu zaufasz, obdarzy cię hojnie.
Każde z drzew otrzymało to, o co prosiło, ale nie w sposób, w jaki to sobie wyobrażało.
My nigdy nie wiemy, jakie są plany Boga wobec nas.

Wiemy tylko, że Jego drogi, nie są naszymi drogami, ale Jego drogi są zawsze najlepsze.


Autor nieznany.

środa, 14 marca 2012

Niepojęty w działaniu

W tej mojej główce jednak niewiele się mieści.
A często wydaję mi się, że tak pojętny jestem.
Nic z tego.

Jakieś dwa miesiące wstecz,
odczułem wewnętrzną potrzebę przynoszenia przed Boży tron w modlitwie dwóch Marków.
Jeden to mój wujek, a drugi "prawie" wujek :)

Codziennie, modlę się o nich i ich rodziny.
Dość dawno ich nie widziałem. Z jednym co najmniej kilka lat nie miałem kontaktu.

Ale nieraz już się zastanawiałem - po co ja się modlę, skąd ten pomysł?
Niekiedy pojawiało się zwątpienie, ale modlitwy same wypływały.
Czasami pojawiała się myśl: modlisz się o nich, a przecież sam masz tyle potrzeb.
Dzisiejszy dzień, jest dowodem na to, że te myśli chciały zasiać zwątpienie.

Jest poranek, wybieram się w trasę, załatwić parę spraw związanych z moją pracą.
Zbliżam się na wysokość McD, nagle postanawiam zjechać do tej restauracji.
Nie byłoby w tym nic dziwnego gdybym chciał coś zjeść, dziś jednak poszczę.
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie.
Wchodzę do środka - wewnątrz przy stoliku siedzi jeden z Marków.
Ten, którego nie widziałem latami.

Aż mi się ciepło wewnątrz zrobiło.
Uśmiechnąłem się, mówiąc w duchu: Boże jesteś wielki!

Miałem okazję złożyć świadectwo mojego nawrócenia.
Opowiedzieć jaki to Bóg jest dobry,
potwierdzić że warto porzucić WSZYSTKO
i iść za jego głosem.
Zleciała prawie godzina :)

Rozstaliśmy się, dzień minął na intensywnej pracy.
Około 16-tej miałem coś jeszcze do załatwienia,
pojechałem w tej sprawie do sąsiedniej miejscowości.
Zajeżdżam - własnym oczom nie wierzę. Widzę drugiego Marka!!
Niestety, nie było możliwości, swobodnej z nim rozmowy.

Ale będąc dziś na wieczornym nabożeństwie, wciąż napierała na mnie myśl,
By podzielić się tym z bratem tegoż Marka.
Po społeczności podzieliłem się dzisiejszym przeżyciem z Adamem
- okazuje się, że Marek jest w bardzo trudnym położeniu.

Panie, to jest niepojęte jak niesamowity jesteś w działaniu!
Nie pomyślałbym nawet, że tak to może się wydarzyć.

Dwóch Marków, nie widzianych przeze mnie przez dłuuugi czas.
Nie utrzymywałem z nimi kontaktu.
Dwóch Marków, którzy mieszkają w odległych od siebie miastach.
Nagle, tych właśnie dwóch Marków,
tych o których modlę się codziennie spotykam w tym samym dniu!

Wybaczcie.
W przypadki nie wierzę.

Wciąż mnie zadziwiasz Panie!

                               

czwartek, 8 marca 2012

Tyś mym garncarzem

"Słowo, które doszło Jeremiasza od Pana, tej treści:
Wstań i zajdź do domu garncarza, a tam objawię ci moje słowa!
I wstąpiłem do domu garncarza, a oto on pracował w swoim warsztacie.

A gdy naczynie, które robił ręcznie z gliny, nie udało się -
wtedy zaczął z niej robić inne naczynie,
jak garncarzowi wydawało się, że powinno być zrobione.


I doszło mnie słowo Pana tej treści:

Czy nie mogę postąpić z wami, domu Izraela, jak garncarz? - mówi Pan.
Oto jak glina w ręku garncarza, tak wy jesteście w moim ręku, domu Izraela!

Raz grożę narodowi i królestwu, że je wykorzenię, wywrócę i zniszczę,
lecz jeżeli się ów naród odwróci od swojej złości, z powodu której mu groziłem,
to pożałuję tego zła, które zamierzałem mu uczynić. "


Od początku taką gliną w rękach Bożych jestem.
Niejeden pewnie rzemieślnik, rzuciłby w kąt tak nieudolną strukturę.

Bo na cóż potrzebna, skoro tyle razy rozrabiana
i dotąd nieprzydatna była?

Jestem pełen wdzięczności dla mojego Pana,

że cierpliwie czekał, aż w końcu stanę się materiałem
odpowiednim do obróbki.

I wiem, że to jest ten czas, gdy zaczynam w jego rękach
stawać się gliną rokująca na przyszłość.

Podczas studiowania tego urywka księgi Jeremiasza,
przypomniała mi się pewna pieśń ze Śpiewnika Pielgrzyma.

Tak jak za czasów dzieciństwa, pieśni z tego śpiewnika były dla mnie nużące i ociężałe
tak teraz są nieocenioną odżywką duchową.
Głębia słów, nieraz wzrusza i łzy wyciska...

Utożsamiam się z autorką pieśni 321:

Bądź wola Twoja. o Panie mój, Skrusz i przekształtuj w obraz mnie Swój!
Tyś jest garncarzem, jam gliną Twą, Chętnie się poddam, byś rządził mną.

Bądź wola Twoja, o Panie mój, Doświadcz mnie, Mistrzu, jam uczeń  Twój!   Pragnę w ofierze złożyć Ci się, Ty nad śnieg bielszym Sam uczyń mię!

Bądź wola Twoja, o Panie mój, Zabierz me troski, rany me zgój!
Słabym, lecz Ty masz dla mnie sił dość; Dotknij mnie, ulecz, w ser­cu mym gość!

Bądź wola Twoja, o Panie mój, Wodą żywota serce me pój!
Niech mię napełni Duch Święty Twój, By życia Twego trysł ze mnie zdrój!


niedziela, 4 marca 2012

Dlaczego? Dlatego.

Boże, dlaczego?
Nieraz już to pytanie zadawałem.
Boże, gdzie byłeś gdy się wydarzyło to czy tamto?
I pewnie wczorajsza wieczorna tragedia, jaka się wydarzyła w naszym kraju,
u niektórych była powodem pytania: Boże, dlaczego?

Ale czy jesteśmy świadomi tego, że Bóg wciąż zadaje pytanie:
Człowieku, gdzie Ty jesteś, podczas gdy ja wciąż pukam do Twego serca?
Gdzie zdążasz, gdy wciąż obok Ciebie jestem i czekam aż zaprosisz mnie do współpracy?

Dlaczego? Właśnie dlatego.
Bo wciąż byłem daleko od niego, bo wciąż miałem pretensje do Stwórcy świata.
Dziękuję Ci Panie, że okazałeś mi swą łaskę.
Mogłem zrozumieć bezsens zadawanego przeze mnie pytania.
Zrozumiałem dopiero w momencie gdy zacząłem myśleć tak jak Bóg myśli.

Wszystko czego doświadczam w życiu, każdy kolejny dzień.
To wszystko dzięki Bogu.
Bóg dopuszcza do wielu, często niezrozumiałych i niechcianych przeze mnie sytuacji.

Ale analizując je, wiem że każda którą dotąd przeszedłem,
była TYLKO i WYŁĄCZNIE dla mojego dobra.
On mnie przez nie przeprowadza kształtując, ucząc zaufania i współpracy.
Przygotowuje na przyszłość.

Panie, chcę być jak najbliżej Ciebie.
Codziennie. Coraz bliżej. Zostawiając swoje JA u stóp krzyża.
Odbierając Twe błogosławieństwo,
bez względu na sytuację, choćby często przeze mnie niezrozumiałą.

Chcę do Ciebie podobnym być!