Oczekiwanie uczące zaufania.
Walka z powątpiewaniem.
Oczekiwanie.
I nagle.
Nadchodzi odpowiedź.
Znienacka.
Trafiłem dziś na ten oto artykuł.
Być może i Wam pomocny on będzie.
Ludzie urodzeni krótko przed drugą wojną światową i po niej to ludzie, którym los nie szczędził razów, a jeżeli dodać prześladowanie z powodu inności wyznaniowej, to nawet upływ czasu nie zaorze tych przykrych wspomnień. Nie chcę jednak wspominać bolesnych chwil lecz porównać nasze przeżycia z doświadczeniami postaci biblijnych, w szczególności z brakiem odpowiedzi na modlitwę dobrze, według nas, uzasadnioną. Kochali oni Boga tak, jak my Go kochamy, a przecież dopuścił, by przeżywali dotkliwy smutek, przygnębienie i wewnętrzne rozdarcie.
Czytelnym
obrazem świętego życia są Zachariasz i jego żona Elżbieta (Łk 1,5-25).
Biblia mówi, że oboje byli sprawiedliwi wobec Boga w swoim nienagannym
postępowaniu. Niewątpliwie jako młode małżeństwo, stwierdziwszy, że
Elżbieta jest niepłodna, modlili się o syna. Ten okres ich pobożnego
życia, i modlitwy, był bardzo długi: od młodości aż do podeszłego wieku.
Gdy w
życiu Elżbiety był zwyczajny czas rodzenia dzieci, każda jej odpowiedź
na nieme pytanie w oczach męża, że i tym razem nie będą mieli dziecka,
wywoływała nie tylko u niej, ale i u Zachariasza coraz głębszy i
dotkliwszy smutek. Pamiętajmy też, że Zachariasz jako kapłan zawsze
wykonywał to, co było jego powinnością w służbie przed Panem, chociaż w
sercu nosił żal i smutek.
Jego
spotkanie z aniołem przy ołtarzu kadzidlanym jest znamienne. Kadzidło to
biblijne wyobrażenie oddawania chwały Bogu, a świątynia, miejsce
składania ofiary, to obraz Bożej obecności. I pomyśleć, że oto
postarzały człowiek stoi tam z sercem zamkniętym i zbolałym ze względu
na brak odpowiedzi na modlitwę.
Ten
obraz Zachariasza odzwierciedla i dziś stan wielu pobożnych i
szlachetnych chrześcijan, znużonych świętym życiem. Do takiego znużenia
przyczynia się wiele życiowych sytuacji, np. złe relacje w rodzinie, a
także w zborze, cierpienia fizyczne, wdowieństwo oraz – modlitwy bez
odpowiedzi. Bo przecież ludzie doświadczani przez te trudności
przynosili je wszystkie przed oblicze Ojca i wiem, jak wielu
zawiedzionych jest brakiem odpowiedzi na swoją modlitwę.
Zachariasz
nie był w stanie przyjąć pocieszenia, uwierzyć w Boże poselstwo,
zapowiadające narodziny upragnionego syna. Odpowiedź, jakiej udzielił
aniołowi Bożemu, ujawnia, co nurtowało jego serce: “Jestem stary, a żona
moja w podeszłym wieku, po czym więc to poznam?” – mówi z
niedowierzaniem i smutkiem.
Taki
stan w niejednym zmęczonym sercu trwa od lat. Mimo tylu wieków nic się
bowiem nie zmieniło: człowiek przeżywa to samo rozdarcie, jest pełen
niepokoju, odkąd utracił poczucie bezpieczeństwa, jakie miał – nie będąc
tego świadomy – w Edenie. Oczywiście, są w życiu Bożych dzieci chwile
radości, uniesienia i błogości, ale czy zawsze tak jest? “Przewlekłe
oczekiwanie sprawia sercu ból, lecz życzenie spełnione jest drzewem
życia” – mówi Księga Przypowieści (13,12). Długie wyczekiwanie sprawiało
ból Zachariaszowi i nam sprawia go również.
Ale w
historii tej kryje się coś bardzo cennego: i dla Zachariasza, i dla nas.
Pan Bóg nie odrzucił Zachariasza. Nie powiedział: “Chciałem spełnić
twoje oczekiwanie, ale ty zgorzkniałeś i dziś nie nadajesz się do
niczego”. Niejeden współczesny Zachariasz mógłby usłyszeć o sobie taką
opinię nawet z ust bliskich mu ludzi. Jak to dobrze, że Pan Bóg nieraz
myśli i postępuje z nami inaczej niż nasi bliźni.
Ale to
nic, przyjacielu, ty wciąż jeszcze istniejesz i jesteś w drodze. Więc
musisz jeszcze iść dalej, by uznać sens swojego istnienia – wobec Boga,
wobec innych i wobec siebie samego. Idź dalej, może jeszcze będzie ci
dane chociaż raz stanąć na Górze Przemienienia, abyś lepiej zrozumiał
siebie samego i tych, którzy mówią, że cię kochają. Abyś mógł wziąć
nieco świętości jak kiedyś, zejść na dół i nie potykać się o byle co.
Przypomnij sobie, jaki wtedy byłeś uduchowiony, jak czułeś się święty i
silny, zdolny przebaczać i powiedzieć: “Przebacz!”. Przypomnij sobie
również, jak musiałeś zejść na dół i znalazłeś się na drodze do Emaus ze
swoim przygnębieniem i swoim zwątpieniem. “A myśmy się spodziewali...”
Zdobądź
się zatem jeszcze na to, abyś umiał rozdawać uśmiech i życzliwość, bo
kiedy stracisz miłość, to pozostanie tylko troska o siebie, a kiedy u
kresu dni obejrzysz się wstecz, zauważysz, że niewiele wiesz o życiu. Co
zatem masz zrobić? Odpowiedź nasuwa się tylko jedna. Wróć do siebie,
zrzuć z siebie to, do czegoś się przyzwyczaił, to, coś uznał za swoje,
bo po drugiej stronie nic z tego nie będzie przydatne. Lecz abyś mógł to
zrozumieć, musisz wejść w ciszę i odkryć prawdę o sobie, o swoim
niezadowoleniu z siebie, a może i zagubieniu.
Eliasz
nie znalazł ukojenia w potężnym wichrze i trzęsieniu ziemi. Potrzebował
cichego i łagodnego powiewu, a gdy on nadszedł, Eliasz wyszedł z
kryjówki i usłyszał swoje imię. Tego potrzebował człowiek zmęczony
upałem dnia i chłodem nocy.
Spróbuj zanurzyć się w Bożą ciszę, bo tylko cisza jest balsamem dla zmęczonych świętym życiem. “Jedynie w Bogu jest uciszenie duszy mojej, bo w nim pokładam nadzieję moją!” (Ps 62,6).
DPŻ 2/2012
Spróbuj zanurzyć się w Bożą ciszę, bo tylko cisza jest balsamem dla zmęczonych świętym życiem. “Jedynie w Bogu jest uciszenie duszy mojej, bo w nim pokładam nadzieję moją!” (Ps 62,6).
DPŻ 2/2012