piątek, 9 grudnia 2011

Niezłomnie mnie musztruje!

Mijający tydzień to zajęcia praktyczne z przedmiotu "bezgraniczne zaufanie".
Zaczęły się one słowem jakie we wtorek usłyszałem podczas zwiastowania.
Pełne zaufanie - to warunek konieczny do spełnienia, jeśli chcę odbierać Boże błogosławieństwo w swoim życiu.

Teoretycznie wypadam w tym teście wzorowo. Tak mi się przynajmniej wydaje ;)
Począwszy od wtorku słuchając Słowa, czy je rozważając, wciąż trafiam na miejsca mówiące bezpośrednio o konieczności całkowitego zaufania Panu.

A w ciągu każdego kolejnego dnia, mam możliwość zweryfikowania swej wiedzy teoretycznej.
I jak trudno przychodzi mi ten zasób wiadomości wprowadzać w czyn.
Obecny okres, to dość trudny moment w moim życiu. Trudny w pojęciu ludzkim.
Wiem, że pełne zaufanie wykluczy słowo "trudny".
Bóg właśnie przez ten okres mnie przeprowadzając, uczy pełnego zaufania.

Ta chęć wyprzedzania Boga, w kreowaniu sposobów na rozwiązywanie problemów, mi w tym przeszkadza.
Gdzieś tam w głębi, jeszcze odzywa się stara natura.
Próbuję sobie wyobrażać scenariusze, jak to Bóg mógłby mi pomóc.
To mogło by się odbyć tak, a tamto już tak.

Z natury jestem pragmatycznym osobnikiem,
dotąd wszystko musiało dziać się tak jak sobie wyobraziłem.
Byłem przekonany, że podejmowane przeze mnie działania,
zawsze przyniosą oczekiwany skutek.

A w tej chwili jest zupełnie odwrotnie.
W momencie gdy ja próbuję na swój sposób przyspieszać działanie - wszystko się sypie.
Trudno takiemu przypadkowi, oddać kwestię zaufania Bogu.

"Bo myśli moje, to nie myśli wasze,
a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan,
Lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia,
tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze.
"

Iz. 55, 8-9

Ale z każdą chwilą, gdy staram się niszczyć w sobie swoje "ja",
oddając przyszłość Panu, zauważam, że to działa!
Że moje wyobrażenia marnymi są w obliczu tego co Bóg może czynić.

Powolutku, krok za krokiem, oddaję w jego ręce swoją przyszłość, i wtedy Bóg do mnie mówi:
"A widzisz? Zobacz - dając mi pole do działania - zaskakuję Cię.
Zrobiłem to od Ciebie tysiąc razy lepiej. Zupełnie inaczej. Uwierz i zaufaj"


I dziś znów, w kościele słuchając świadectw sług Bożych,
w których życiu Bóg działa namacalnie,
Pan daje mi do zrozumienia że MUSZĘ mu w pełni zaufać.

Na koniec,  żeby tego było mało, dwie godziny wstecz,
rozważając z dziećmi Biblię, trafiam na ten oto fragment:

"Synowie izraelscy zaczęli na nowo biadać i mówili:
Obyśmy mogli najeść się mięsa!
Przypominamy sobie ryby, któreśmy jadali w Egipcie za darmo,
I ogórki, dynie i pory, i cebulę, i czosnek;
A teraz opadliśmy z sił, bo nie mamy nic, a musimy patrzeć tylko na tę mannę"

"I rzekł Pan do Mojżesza: Czy ręka Pana jest na to za krótka?"
IV Moj. 11, 1-35

Czytam z dziećmi Biblię od początku, codziennie, i akurat dziś ten właśnie fragment.
Niech mi ktoś powie, że to nie jest Boże działanie. Dlaczego akurat dziś o tym czytałem?

Niepojęte jest dla mego umysłu jak Bóg działa w moim życiu.
Zabiera się za moje ułomności, przemieniając moją ludzką naturę w duchową.

Panie! Chcę brać od Ciebie każdą kolejną lekcję, choćby nie wiem jak trudna i ciężka była.
Chcę byś mnie uczył pełnego zaufania do Ciebie.
By to zaufanie stało się odruchem bezwarunkowym!

2 komentarze:

Dorota Koziura pisze...

Myślę, że zaufanie nigdy nie będzie naszym odruchem bezwarunkowym i nie o to chodzi Bogu.
Wierzę, że On pragnie byśmy Mu ufali, podejmując decyzję. Decyzję by ufać.
Żeby ufać musimy stoczyć walkę ze swoim umysłem, czasem strachem... Ale w Jezusie mamy zwycięstwo!
Całe życie będziemy się uczyć WYGRYWAĆ i to jest proces, w którym wzrastamy właśnie dzięki trudnym sytuacjom.
Błogosławię Cię na tej drodze!!!

transparentny pisze...

Tak samo pojmujemy definicję zaufania, być może mój skrót myślowy narozrabiał ;)

Pisząc "odruch bezwarunkowy" miałem na myśli bezgraniczną, bezwarunkową reakcję w życiowych sytuacjach. Właśnie w momencie walki, konieczna jest bezwarunkowa reakcja - zaufać Panu. Często łapię się na tym, że najpierw próbuję swoimi metodami to ogarnąć, a dopiero później zwracam się do Boga. I tutaj potrzebuję bezwarunkowej reakcji.

To tak jak żołnierz, nawet podczas snu musi być czujny, tak i my bezwarunkowo musimy ufać swemu Zbawcy.