niedziela, 10 czerwca 2012

Pozwólcie dzieciom...

Systematycznie, w grupie z chrześcijanami z mojej miejscowości,
bywam w ośrodku dla osób bezdomnych.
Ośrodek prowadzony jest przez wierzących z naszych okolic.
Dziś miałem możliwość złożyć im wizytę również z moimi dziećmi.

Wydawało mi się wcześniej, że niekoniecznie jest to dobre miejsce,
do którego winienem zabierać dzieci.
Sploty wydarzeń i sytuacji spowodowały, że była okazja ku temu by pokazać im to ranczo.
Otrzymałem dziś namacalny dowód na to, że warto było.

W drodze powrotnej do domu wywiązała się rozmowa.
Dzieci słyszały tam świadectwa osób, których życie zmienił Bóg.
Same zaczęły zadawać pytania, których wcześniej nie aranżowały z taką dociekliwością.

- Tato, co to znaczy urodzić się od nowa?
- A czy Ty też słyszałeś głos Boga?
- Czy Ci bezdomni, gdy już się nawrócą to już nie są bezdomnymi?
- Co to znaczy, że Pan Gienek zmienił swoje życie?
- A jak ktoś pije i pali to może być dzieckiem Bożym?

Ich szczerość mnie ujęła.
Cieszę się, że miałem możliwość zabrać swe dzieci do tego ośrodka.
Mogły zobaczyć życie o innych barwach, niż to do którego są przyzwyczajone.
A ja tym samym miałem kolejną okazję by im zaświadczyć o tym, że warto oddać swe życie Bogu.
Sytuacje, kiedy to one same zaczynają pytać i drążyć, coraz częściej się powtarzają.

Wierzę, że Bóg zaczyna poruszać ich serduszka.
Nasze codzienne wieczorne rozmowy przy Biblii i modlitwy zaczynają przynosić owoc.

Zauważam jak ważnym jest by, poświęcać systematycznie czas dla naszych pociech.
Minęło już prawie dziesięć miesięcy, jak razem z dziećmi staramy się każdego dnia studiować Biblię.
Rozpoczęliśmy od stworzenia świata, a w tej chwili kończymy I księgę Kronik.
Zasiewane ziarna zaczynają kiełkować :)

Poświęcajcie czas swym pociechom, kosztem innych na pozór baaardzo waaażnych spraw!

Pozwólcie dziatkom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im,
albowiem takich jest Królestwo Boże.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Blogoslawie ciebie i twoja rodzine.
Naprawde chwala Bogu za Jego moc i dobroc:)

Dorota.