Minął tydzień ulicznych ewangelizacji,
odbywających się codziennie, w mojej i okolicznych miejscowościach.
To nie wyobrażalne, jak wiele jest serc łaknących Bożego Słowa.
Łzy wzruszenia, chęć rozmowy, potrzeba akceptacji...
Ludzie są pozytywnie zaskoczeni i wstrząśnięci tym,
że postrzegamy naszego Boga tak bezpośrednio.
Dotąd nie wyobrażali sobie, że można z nim, ot tak, rozmawiać.
Zdziwieni, że nie gotowe formułki a żywa,
codzienna rozmowa są sposobem na prawdziwą relację.
Co niektórzy, z niedowierzaniem, doszukują się podstępu.
Są i tacy, co z zazdrością ale i widocznym dystansem,
przyjmują rolę obserwatorów z bezpiecznej odległości.
Od praktycznej strony, doświadczyłem wielkiej potrzeby zwiastowania Dobrej Nowiny.
To odpowiedni moment by odpowiedzieć: Oto jestem!
Przebywanie w "kokonie" własnej społeczności może działać usypiająco.
Czas byśmy wyszli do ludzi.
Świadcząc tak słowem, jak i swoim życiem.
Niech nasza codzienność zacznie porywać najbliższe sąsiedztwo.
Oddaj się Duchowi Świętemu do pełnej dyspozycji.
Podziel się z innymi tym, co dla Ciebie uczynił Bóg.
Czy jest dla Ciebie bardziej cenna nowina, którą chciałbyś się dzielić?
Oby nie!
1 komentarz:
Wiernie śledzę Twoj blog, choć nie zwsze coś tu napiszę.
Bóg jest wielki i łaskawy.
Chwała Jemu.
Prześlij komentarz