środa, 3 kwietnia 2013

Jestem tu, by...

"Przystało bowiem, aby Ten,
dla którego i przez którego istnieje wszystko,
który przywiódł do chwały wielu synów,
sprawcę ich zbawienia uczynił doskonałym przez cierpienia."


Czy można darzyć jeszcze większą miłością?

Żyjemy dniem codziennym, nie zdając sobie czasami z tego sprawy.
Pędzimy wciąż czas próbując wyprzedzić.
Jeden nad drugim ambicjami chce górować.

A Bóg, by przygarnąć nas jako swoje dzieci, jedynego Syna ofiarował na śmierć.
Zaplanował uczynić go doskonałym.
Doskonałym przez cierpienia. Pomimo tego, że był z natury Bogiem.
Posłał go na ziemię, by tutaj przechodząc doświadczenia
malował swym życiem doskonały portret.
Wzór do naśladowania. Jedyny perfekcyjny, bez skazy.
Nie w krzywym zwierciadle widziany.

Czy nie jest tak, że właśnie w tej pogoni o najważniejszym zapominamy?
Osiągnięcia, postępy, kolejne zdobyte trofea.

"Albo co masz, czego nie otrzymałbyś?
A jeśli otrzymałeś, czemu się chlubisz, jakobyś nie otrzymał?"


Dziś, zatrzymując się nad Słowem Bożym, odświeżam tę prawdę.
Jestem tu na chwilę.
Przyszedłem z niczym, nic też ze sobą nie zabiorę.
Ale wiem dlaczego na ten świat przyszedłem.

Jestem tutaj, by zabiegać o coś cudniejszego.
Nierealnego do zdobycia przez materialnego człowieka.

Jestem tutaj, by o Zbawienie zabiegać!

Brak komentarzy: